wtorek, 17 marca 2015

Kto rano wstaje ...

Kiedy urodziła się Ala, każdy mi mówił "trzeba było się wyspać w ciąży, teraz będziesz po nocach siedzieć. O śnie zapomnij". Słyszałam to milion razy, aż do znudzenia. Na szczęście prognozy bliskich się nie sprawdziły, bo Ala od początku przesypiała całe noce i to my ją musieliśmy budzić na karmienie. Nie wiemy co znaczy nieprzespana noc! :) 
Z pobudkami rano było różnie. Najczęściej nie wstawałyśmy wcześniej jak o 9, choć bywały dni kiedy Ala była gotowa do działania już o 7 (w nocy!). Ostatnio chyba los mści się na mnie za te przesypiane noce kiedyś, bowiem kilka minut po godzinie 6 wyrywa mnie z błogiego snu palec Ali w moim oku. Brak reakcji z mojej strony skutkuje tym, że dziecię moje nachyla się nad moją twarzą drąc się na całe gardło "buuuuć"!!! To jakiś koszmar! Wstaję. Ala podskakując radośnie, że udało jej się Matkę w środku nocy zerwać. Idziemy do kuchni. Ala brykając, a ja z zamkniętymi jeszcze oczami, wlokę moje dolne kończyny, starając się nie obijać od ścian. Szybkie śniadanie, zmiana pieluchy i nadzieja w sercu Matki, że dziecko jest równie niewyspane jak ona i jeszcze uda się przymknąć oczy, choćby na godzinkę. Kiedyś nie było problemu, teraz Ala nie daje się tak łatwo namówić na sen, bo szaleństwa, piosenki, bajki i kombinowanie jest znacznie ciekawsze niż leżenie bezczynnie.
Po ok. 30 minutach namawiania, kapituluję. Nie znaczy to jednak, że wstanę! O nie!!! Ala znowu bryka, tym razem pod telewizorem, nawołując "wońś", no to włączam. "Gupiki", "Dora", "Luluś" itd. Ala ogląda, a ja jednym okiem śpię, a drugim towarzyszę córce w rannym maratonie bajkowym. Kiedy Ali bajki się znudzą (zwykle po 15minutach) zaczyna przegląd szuflad i szafy, a kiedy już ich zawartość jest na podłodze, wstaję! Dla rozruszania 30-letnich Matczynych kości, Ala na hasło "przebieramy się", ucieka po całym mieszkaniu piejąc jak kurczak. Ubaw mam wtedy po pachy, bo po nocy, Ali głowa wygląda jak dmuchawiec, z włosów robi jej się puch! :) 
Ubrane, umyte, najedzone zaczynamy podbój świata! Dzień rozpoczął się dość wcześnie, znaczy to, że będzie go więcej na szaleństwa. Teraz niestety już nic nie jest w stanie Ali powstrzymać. Jej pomysły na spędzenie dnia są bardzo wyszukane, co mnie często przeraża, śmieszy, a czasami wyprowadza z równowagi. Jestem znana wśród sąsiadek z częstego odkurzania. Umiłowanie do porządku nie ma tu nic do rzeczy. Po prostu Ala uwielbia przerabiać chrupki na mąkę! :( która później jest dosłownie wszędzie, a zamieść się tego nie da. No to odkurzam, czasami nawet 3 razy dziennie, bo jak nie chrupek, to ciasteczko itp. Nie będę Wam pisać wszystkich wybryków mojej córci, bo post byłby tak obszerny, że nikt by go nie przeczytał do końca. Uwierzcie mi, jest co robić w ciągu dnia, a Matce niewsypanej idzie często opornie. 
Czekam weekendu jak zbawienia! Wtedy mój cudowny, wspaniałomyślny i litościwy Małżonek wstaje z Alą, ogarnia mieszkanie, czasami robi obiad, a ja śpię do woli. Nawet do 11! Taki Mąż to skarb! 

Ps: Kociu, jeśli to czytasz, to wiedz, że nic nie chcę! ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję Ci za zainteresowanie i pozostawiony komentarz :)