Pobudki bywają różne. Bywają przyjemne, bywają takie, które napawają strachem, bywają leniwe i takie, które sprawiają, że chcemy ukryć się przed światem na calutkie wieki. Wiem co mówię! Jestem Mamą i uczucie wyspania jest u mnie tylko od święta. Jestem też nocnym markiem, który czeka z niecierpliwością aż Ala i Mąż zasną, wtedy zaczynam buszować, głównie na blogu. Jestem też przede wszystkim Kobietą, która chce z rana wyglądać niczym gwiazda filmowa, pełna wdzięku i piękna. Niestety życie to nie film i bywa, że patrząc rano w lustro, odbicie w nim wzbudza we mnie jakiś dziwny niepokój, żeby nie powiedzieć grozę. Pal licho worki pod oczami, odciśnięta poduszkę na obu policzkach i guzikiem na czole. Zaczerwieniona twarz (znowu mnie coś podrażniło) i czerwone "kropki"! Postać w lustrze to nie ja! Nie tak miałam wyglądać! I tak oto, dzień dopiero rozpoczęty, staje się jednym z gorszych.
Kiedy w moje ręce trafiła paczka Inspiratorki RIMMEL od razu wypróbowałam produkty, które się w niej znalazły. Dziś chciałabym Was zaprosić na moją opinię o podkładzie WAKE ME UP z witaminą C, który został poddany kilkudniowym testom przy chyba każdym możliwym stopniu niewyspania.