wtorek, 21 października 2014

Jesienny gil

Jaka ja byłam szczęśliwa, że Ali udaje się unikać przeziębienia. Niestety. Choć Żaba choruje raz od wielkiego dzwonu to teraz rozłożyło ją na łopatki. W czwartek wieczorem jakaś taka marudna była, a w nocy w nosie furczało jak w starym traktorze. Wyszły nam bokiem te Warsztaty :(