wtorek, 12 maja 2015

Bo nie każda kredka ma dwa końce- Very Me Double Trouble Oriflame

Nie jestem mistrzynią makijażu. Zachwycam się zdolnościami niektórych z Was i dziwię się jak to możliwe, że tworzycie dzieła sztuki! Ja nigdy nie potrafiłam i zapewne nigdy potrafić nie będę, więc czytając posty makijażowe po cichutku zazdroszczę talentu i podziwiam.
Nigdy nie potrafiłam używać eyelinera. Zawsze kreska wyszła bardziej krzywa niż prosta i cały makijaż do zmycia. Miałam kiedyś jeden, ale jak przystało na osobę, która ma bardzo małe pokłady cierpliwości, zrezygnowałam z używania go do podkreślania oka po chyba dwóch razach. Chętniej sięgam po kredki do powiek, bo pewniej mi się nimi rysuje. No i kresce bliżej do ideału :)
Ostatnio do moich i tak już sporych kredkowych zasobów, dołączyły kolejne 4, a właściwie 8, bowiem kredka do powiek Very Me Double Trouble jest podwójna.
Moja opinia
Kredki Oriflame występują w 5 kolorach. Ja wybrałam 4:
1.  Night Glow
 2. Mocha Loca
3. Electric Purple
 
4. Blue Lagoon
 
Kredki bardzo ładnie prezentują się na powiece. Jaśniejsze odcienie poszczególnych kolorów delikatnie połyskują nadając subtelnego blasku, są jednak bardzo oporne i naprawdę ciężko uzyskać zadowalający efekt. Trzeba się nieźle naprodukować, żeby było je widać- próbowałam i na sucho, i na mokro, i z bazą i bez, i z pudrem i bez pudru i za każdym razem uzyskiwałam podobny efekt. No nie chcą się one jakoś "pokazać" na powiece.
Ciemniejsze odcienie są bardziej miękkie, co znacznie ułatwia rozprowadzenie kredki i uzyskanie nasyconego efektu. Kredki są dość trwałe, nie rozmazują się i całkiem łatwo poddają się micelom. Ciemniejsze odcienie świetnie się rozcierają nie tracąc przy tym wiele z intensywności co daje nam możliwość zastosowania kredki do makijażu całej powieki. Ze wszystkich kolorów, złoto Mocha Loca najmniej do mnie pasuje, ale całkiem nieźle sprawdza się jako jakiś delikatny akcent. Nie odważyłabym się na podkreślenie nim oka. Pewnie lepiej sprawdzi się u kogoś z ciemniejszą karnacją i z ciemnymi oczami. 
Co mnie najbardziej denerwuje w takich kredkach to zatyczka! Te, które chronią końcówki kredek są wykonane z tak kruchego plastiku, że wystarczy chwila nieuwagi i po zatyczce.
Nie jestem ekspertem w tej dziedzinie i nie zamierzam się z tym kryć, ale kredki te naprawdę spisują się świetnie (chociaż jaśniejsze pozostawiają wiele do życzenia) i są dla mnie idealnym zamiennikiem eyelinera. Bardzo odpowiada mi ich podwójna forma- oszczędzam sporo miejsca w kosmetyczce i czasu na poszukiwania interesującego mnie koloru. 
Cena: 17,90 zł.- uważam, że nie jest wygórowana jak za dwie kredki w jednej. 
Szkoda, że występują tylko w 5 kolorach. Oriflame mogłoby pomyśleć o jakiejś wiosenno-letniej odsłonie tych kredek. Jestem pewna, że znalazłyby one swoje fanki. 

Znacie kredki Very Me Oriflame? Jak się u Was sprawdzają?

6 komentarzy:

  1. Lubię ich kredki, mam kilka, jestem zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
  2. fajne te kredki :)
    Pozdrawiam
    http://kosmetyczny-kuferek.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Z Oriflame nie mam ani jednej kredki ale cieszę się że jednak z tych ciemniejszych jesteś zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogólnie jestem zadowolona z całej kredki, choć te jaśniejsze zmuszają mnie do naprawdę ogromnego wysiłku. Lubię jak efekt jest widoczny niemalże od razu :)

      Usuń
  4. Nikt niczego się od razu nie nauczył ;p Ja mam 24 lata a pierwsze kreski zaczynałam na oczach malować w wieku chyba 17 lat i wtedy też eyeliner to było dla mnie coś co uważałam za totalnie zły wynalazek ;p Ale po kilku użyciach kreska wreszcie zaczęła wychodzić a dziś mój makijaż nie obejdzie się bez kreski ;p

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajne kolory, choć ja używam tylko czerni lub brązu

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci za zainteresowanie i pozostawiony komentarz :)