Rozpoczęłam intensywne wykopaliska w czeluściach "postów roboczych". Odkopuję te niedokończone, szlifuję i mam zamiar wrzucać je na bloga. Tak też było z tym postem. Bardzo chciałam, jakiś rok temu, podzielić się z Wami moim sposobem na zastosowanie Perełek Zapachowych Lenor Unstoppables, ale lawina chorób przedszkolnych skutecznie mi to i wiele innych zaplanowanych działań uniemożliwiła. Dlaczego dziś, na dobry początek będzie o... praniu.
Każdy, kto mnie zna wie, że słynę z umiłowania porządku. Już nie raz słyszałam, że trochę przesadzam, ale uważam wręcz odwrotnie. Ha! Nikt nie wie tego (teraz wyda się mój sekret), że bardzo często porządek "na wierzchu" nie idzie w parze z tym co dzieje się w szafkach czy szufladach. Czasami w pośpiechu wrzucam wszystko jak leci, żeby tylko nie leżało na środku mieszkania. Swoje trzy grosze dorzuci też Ala, która do perfekcji opanowała bałaganienie w kuchni i w swoim pokoju. Nie zmienia to jednak faktu, że lubię mieć wszystko czyste, proste, ładnie ustawione i nieskazitelne.
Uwielbiam pięknie pachnące pranie, ale często efekt jest krótkotrwały albo wcale go nie ma, dlatego skuszona reklamą, nabyłam Perełki Zapachowe Lenor.