Od niedzieli razem z zegarkiem, moja Żaba przestawiła się na czas zimowy. Nie oznacza to jednak, że śpi dłużej. O nie! Do tej pory Matka była taka szczęśliwa, bo dziecię budziło się ok 7 rano, jadło i spało dalej do jakiejś 9-10. Było tak cudownie. No właśnie, było!
Od niedzieli Żaba wstaje punkt 7:12, zjada mleko i ani myśli o spaniu. Oczy jak 5 złotych, buzia roześmiana i energia do zabawy. Matka nieprzytomna, śpiewa, mruczy, zasypia, znowu mruczy, a Ala świetnie się bawi skacząc i machając do lustra, albo wtykając Matce smoka, a to w oko, a to w nos. I tak po godzinnej próbie uśpienia dziecka, Matka kapituluje i wstaje. Przeklinam zmianę czasu! Rozpoczynam dzień zmęczona i wcale nie śpię dłużej. Czekam jak zbawiania godziny 10-11, bo wtedy Ala zaczyna marudzić, a to dobry znak. To znak, że będzie drzemka i wtedy Matka ją utuli i albo skorzysta ze spokoju i ogarnie chałupę, albo przy 4 kołysance zaśnie razem z dzieckiem. Częściej zdarza się to drugie :) Wstajemy sobie wtedy ok. 14 i dnia już nie ma, a ja jestem jeszcze bardziej nieprzytomna niż rano. Za jakieś 2 godziny zrobi się ciemno i wszystko co sobie zaplanowałam odkładam na następny dzień.
Od niedzieli Żaba wstaje punkt 7:12, zjada mleko i ani myśli o spaniu. Oczy jak 5 złotych, buzia roześmiana i energia do zabawy. Matka nieprzytomna, śpiewa, mruczy, zasypia, znowu mruczy, a Ala świetnie się bawi skacząc i machając do lustra, albo wtykając Matce smoka, a to w oko, a to w nos. I tak po godzinnej próbie uśpienia dziecka, Matka kapituluje i wstaje. Przeklinam zmianę czasu! Rozpoczynam dzień zmęczona i wcale nie śpię dłużej. Czekam jak zbawiania godziny 10-11, bo wtedy Ala zaczyna marudzić, a to dobry znak. To znak, że będzie drzemka i wtedy Matka ją utuli i albo skorzysta ze spokoju i ogarnie chałupę, albo przy 4 kołysance zaśnie razem z dzieckiem. Częściej zdarza się to drugie :) Wstajemy sobie wtedy ok. 14 i dnia już nie ma, a ja jestem jeszcze bardziej nieprzytomna niż rano. Za jakieś 2 godziny zrobi się ciemno i wszystko co sobie zaplanowałam odkładam na następny dzień.
Dziś walczyłam o drzemkę Ali od 11 do 13! A Żaba na ostatnich nogach, ale skakała wśród rozwalonych po całym domu zabawek. Od czasu kiedy odkryła, że umie się wspinać na kanapę, bardzo często to wykorzystuje z rechotem na całe gardło. Dziś postanowiła na kanapie zrobić sobie wybieg i ... zleciała na swój Żabi tyłek. Ja serce w gardle, a ona rozejrzała się, stękając podniosła swoje 4 litery i dalej skakać po kanapie! Ja oszaleję! Teraz śpi, a ja pisząc czekam aż się w domu wszystko samo zrobi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję Ci za zainteresowanie i pozostawiony komentarz :)