O
wszechstronnym zastosowaniu oleju kokosowego słyszałam wiele, nigdy jednak nie
wypróbowałam jego działania. Kiedy firma Laboratorium Biooil zaproponowała mi
wybranie ze swojej oferty oleju, który chciałabym przetestować, bez wahania
wybrałam właśnie olej kokosowy. Postanowiłam wypróbować go w celach
kosmetycznych na sobie i na Ali.
Od producenta:
Olej
kokosowy firmy LABORATORIUM BIOOIL jest najwyższej jakości olejem z pierwszego
tłoczenia, tłoczonym na zimno i nieoczyszczonym. Dzięki temu posiada typowy dla
kokosa wspaniały smak i aromat oraz zachowuje występujące w nim naturalnie
witaminy i minerały. Do temperatury ok. 25ºC zachowuje postać stałą natomiast
powyżej tej temperatury przechodzi w postać płynną, co jest jak najbardziej
naturalne dla tego oleju. Olej kokosowy w około 90% składa się z tłuszczów
nasyconych. W przeciwieństwie do tłuszczów zwierzęcych są to tłuszcze nasycone
o średniej długości łańcucha, które przekształcane są przez organizm
bezpośrednio w energię a nie odkładane w postaci zapasów tłuszczu lub złogów. W
oleju kokosowym LABORATORIUM BIOOIL występuje
m.in. kwas laurynowy, który wspomaga układ immunologiczny, ma działanie
antybakteryjne i antywirusowe. Ponadto olej ten zawiera wit.: A, B i C oraz
minerały takie jak: potas, fosfor i wapń. Olej kokosowy jest trwały i stabilny
termicznie. Doskonale nadaje się do smarowania pieczywa, gotowania czy
pieczenia ciast. Można na nim smażyć potrawy, które nabiorą wspaniałego smaku i
egzotycznego aromatu. W kosmetyce olej kokosowy może być używany jako krem dla
cer suchych, odwodnionych, zmęczonych i dojrzałych. Posiada doskonałe właściwości
przeciwzmarszczkowe. Jest wspaniałym ratunkiem dla zniszczonych i wysuszonych zabiegami fryzjerskim włosów.
Moja opinia
Olej
zamknięty jest w szklanym słoiczku o pojemności 200ml z metalową nakrętką. Po
otwarciu daje się wyczuć delikatny zapach kokosa. Jego konsystencja jest
stała, ale bardzo szybko rozpuszcza się pod wpływem ciepła.
Pierwszą testerką została Ala. Od dawna szukamy dobrego produktu, który ochroni jej wrażliwą skórę przez nadmiernym przesuszeniem i przede wszystkim nie uczuli jej. Tuż przed kąpielą Ali, rozpuszczałam w miseczce niewielką ilość oleju (ok. 1/3 łyżki), potem nakładałam na osuszoną skórę. Już po kilku takich zabiegach stwierdziłam znaczą poprawę w miejscach, które do tej pory były bardzo wysuszone np. brzuszek i nóżki. Skóra stała się miękka i świetnie nawilżona. Efekt nawilżenia utrzymywał się do następnej kąpieli. Co najważniejsze, olej po rozpuszczeniu jest bezbarwny, dzięki czemu nie musiałam się martwić, że zabrudzi ubranie Ali. Świetnie też chroni buźkę przed wiatrem i zimnem dodatkowo super nawilżając. A do tego Alusia pachniała jak kokosanka!:)
Pierwszą testerką została Ala. Od dawna szukamy dobrego produktu, który ochroni jej wrażliwą skórę przez nadmiernym przesuszeniem i przede wszystkim nie uczuli jej. Tuż przed kąpielą Ali, rozpuszczałam w miseczce niewielką ilość oleju (ok. 1/3 łyżki), potem nakładałam na osuszoną skórę. Już po kilku takich zabiegach stwierdziłam znaczą poprawę w miejscach, które do tej pory były bardzo wysuszone np. brzuszek i nóżki. Skóra stała się miękka i świetnie nawilżona. Efekt nawilżenia utrzymywał się do następnej kąpieli. Co najważniejsze, olej po rozpuszczeniu jest bezbarwny, dzięki czemu nie musiałam się martwić, że zabrudzi ubranie Ali. Świetnie też chroni buźkę przed wiatrem i zimnem dodatkowo super nawilżając. A do tego Alusia pachniała jak kokosanka!:)
Pierwsze dni testu wypadły akurat wtedy, gdy Ala chorowała, więc kiedy wyczytałam, że Olej ma działanie antybakteryjne i antywirusowe, dostawała kanapkę posmarowaną "kokoskiem" zamiast masłem. Ciężko powiedzieć czy działa, bo zaczęłyśmy stosować już w trakcie choroby, ale jej smakowało, a że lubię wierzyć w cudowne działanie naturalnych produktów, chyba zrezygnuję z masła. Smakuje naprawdę dobrze i wbrew temu co myślałam przed spróbowaniem, smak kokosa wcale nie jest intensywny i nie zabija smaku dodatków, a wręcz urozmaica.
Kolejnym
testom poddałam moją twarz, dłonie i nogi.
TWARZ
Mam raczej suchą cerę, która ma skłonność do podrażnień, więc postanowiłam zrobić pierwszy test tuż po peelingu. Na oczyszczoną skórę nałożyłam olej. Dość dużo, ale tak żeby nie spływał mi z twarzy. Po ok. 30 minutach nadmiar usunęłam wacikiem. Pierwsze wrażenie bardzo pozytywne. Skóra była dobrze nawilżona i gładka. Miałam wrażenie, że jest fajnie napięta. Postanowiłam poczekać do następnego dnia, bo zwykle wtedy wychodziły mi jakieś krostki na twarzy, a te które miałam były bardziej widoczne. Po tym zabiegu nie zauważyłam żadnych nowych „kropek”, a te które były zrobiły się jakby bledsze i mniej rzucające się w oczy. Zwykle też po peelingu, na drugi dzień, na nosie i policzkach miałam bardzo suchą skórę, tym razem tak nie było. Stwierdziłam, że powtórzę zabieg za kilka dni. Efekt ten sam, więc nie ma mowy o przypadku!
Mam raczej suchą cerę, która ma skłonność do podrażnień, więc postanowiłam zrobić pierwszy test tuż po peelingu. Na oczyszczoną skórę nałożyłam olej. Dość dużo, ale tak żeby nie spływał mi z twarzy. Po ok. 30 minutach nadmiar usunęłam wacikiem. Pierwsze wrażenie bardzo pozytywne. Skóra była dobrze nawilżona i gładka. Miałam wrażenie, że jest fajnie napięta. Postanowiłam poczekać do następnego dnia, bo zwykle wtedy wychodziły mi jakieś krostki na twarzy, a te które miałam były bardziej widoczne. Po tym zabiegu nie zauważyłam żadnych nowych „kropek”, a te które były zrobiły się jakby bledsze i mniej rzucające się w oczy. Zwykle też po peelingu, na drugi dzień, na nosie i policzkach miałam bardzo suchą skórę, tym razem tak nie było. Stwierdziłam, że powtórzę zabieg za kilka dni. Efekt ten sam, więc nie ma mowy o przypadku!
DŁONIE
Z dłońmi postąpiłam podobnie. Peeling, a potem ciepły olej i ręce schowałam w bawełniane rękawiczki:D Po godzinie siedzenia w rękawiczkach, nadmiar wytarłam wacikami. Wszystko się ładnie wchłonęło, a dłonie były dobrze nawilżone, odżywione i aksamitne. Stwierdzam też, że olej świetnie nadaje się do pielęgnacji skórek. Można niewielką ilość oleju wcierać w skórki, czekamy aż się wchłonie i cieszymy się zadbanymi dłońmi.
Z dłońmi postąpiłam podobnie. Peeling, a potem ciepły olej i ręce schowałam w bawełniane rękawiczki:D Po godzinie siedzenia w rękawiczkach, nadmiar wytarłam wacikami. Wszystko się ładnie wchłonęło, a dłonie były dobrze nawilżone, odżywione i aksamitne. Stwierdzam też, że olej świetnie nadaje się do pielęgnacji skórek. Można niewielką ilość oleju wcierać w skórki, czekamy aż się wchłonie i cieszymy się zadbanymi dłońmi.
NOGI
Balsamowanie nóg, zwłaszcza po depilacji, to w moim przypadku istny koszmar. Nawet jeśli są to kosmetyki do stosowania po depilacji, to i tak wszystko piecze, a na nogach pojawiają się czerwone kropki. Po „naoliwieniu” nie było takiego problemu, skóra nie była podrażniona jak w przypadku innych kosmetyków. Co więcej, zawsze po depilacji, mimo stosowania przeróżnych kosmetyków nawilżających, miałam bardzo suchą skórę (jakbym sobie nogi mąką posypała, dosłownie). Tu miła niespodzianka! Olej świetnie nawilżył skórę i nie był to efekt chwilowy. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona.
Podsumowując
Jestem bardzo zadowolona z efektów po kuracjach kokosowych :) Uważam, że warto zwrócić uwagę na ten produkt i mieć go w swoim domu, zwłaszcza teraz kiedy pora roku zmusza nas do poświęcenia naszej skórze jeszcze większej uwagi. Polecam gorąco Wam i Waszym dzieciakom i zachęcam do odwiedzenia strony producenta. Naprawdę warto!
To jeszcze nie koniec moich testów! Wypatrujcie kolejnych postów, bo mam zamiar wypróbować olej jeszcze na włosach. Ciekawe jak sobie poradzi z moją bardzo trudną czupryną. A jeśli macie jakieś doświadczenia związane ze stosowaniem Oleju Kokosowego, piszcie!
Balsamowanie nóg, zwłaszcza po depilacji, to w moim przypadku istny koszmar. Nawet jeśli są to kosmetyki do stosowania po depilacji, to i tak wszystko piecze, a na nogach pojawiają się czerwone kropki. Po „naoliwieniu” nie było takiego problemu, skóra nie była podrażniona jak w przypadku innych kosmetyków. Co więcej, zawsze po depilacji, mimo stosowania przeróżnych kosmetyków nawilżających, miałam bardzo suchą skórę (jakbym sobie nogi mąką posypała, dosłownie). Tu miła niespodzianka! Olej świetnie nawilżył skórę i nie był to efekt chwilowy. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona.
Podsumowując
Jestem bardzo zadowolona z efektów po kuracjach kokosowych :) Uważam, że warto zwrócić uwagę na ten produkt i mieć go w swoim domu, zwłaszcza teraz kiedy pora roku zmusza nas do poświęcenia naszej skórze jeszcze większej uwagi. Polecam gorąco Wam i Waszym dzieciakom i zachęcam do odwiedzenia strony producenta. Naprawdę warto!
To jeszcze nie koniec moich testów! Wypatrujcie kolejnych postów, bo mam zamiar wypróbować olej jeszcze na włosach. Ciekawe jak sobie poradzi z moją bardzo trudną czupryną. A jeśli macie jakieś doświadczenia związane ze stosowaniem Oleju Kokosowego, piszcie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję Ci za zainteresowanie i pozostawiony komentarz :)