Na randkę
nr2 postanowiłam przygotować się trochę wcześniej. Wybrałam się zatem do
fryzjera w celu odświeżenia koloru. Od wielu lat farbuje włosy na blond choć za
każdym razem jest to inny odcień. Problem polega na tym, że jasne blondy lubią
żółknąć po jakimś czasie lub delikatnie ciemnieją. Nie wygląda to w sumie tragicznie,
ale skoro już idę uzyskać mój wymarzony kolor to chcę go mieć na głowie najdłużej
jak się da (do pojawienia brutalnie rzucających się w oczy odrostów). Tak „odszykowana”
umówiłam się na kilka randek z 3 MINUTE MIRACLE COLOUR MATE. Pomyślałam, że
moja nowa fryzura będzie dla niego wyzwaniem i zobaczymy jak sobie poradzi. Czy
będzie to piękny związek na dłużej czy burzliwe rozstanie?
O 3 MINUTE
MIRACLE COLOUR MATE
Śmiały amant!
Równie
żywiołowy jak Ty. On rozumie, że każda kobieta zmienną jest i akceptuje wszystkie
Twoje szaleństwa. Dzięki niemu zaczniesz promieniować prawdziwym blaskiem! Dzięki
soczystemu ekstraktowi z australijskiej dzikiej brzoskwini 3 Minute Miracle Colour
Mate zapewni Twoim farbowanym włosom blask – bez konieczności spędzania wielu
godzin w łazience.
W Australii ludzie
lubią proste rozwiązania. Sądzą, że włosy farbowane powinny być mocne i
zachwycać intensywnym kolorem. Szampon i odżywka Colour Mate zawierają wyciąg z
Quandong (australijskiej dzikiej brzoskwini), która dba o trwałość i intensywność
koloru.
Moja opinia o COLOUR MATE
Nigdy nie
przepadałam za odżywkami do włosów farbowanych! Nie trafiłam na żadną, której
działanie powaliłoby mnie na kolana. Mało tego! Nie znoszę też szamponów, które
mają chronić kolor! Spytacie „dlaczego?”, a ja odpowiem „bo wkurza to, że moje włosy
po nich są ciężkie, przyklapnięte i owszem błyszczą, ale dlatego, że są bardzo,
ale to bardzo tłuste!”. Dlatego jak mnie umówiono na tą randkę to pomyślałam „Ha!
Ciekawe czym mnie zaskoczysz cwaniaczku!”
Odżywka
zamknięta w butelce o pojemności 250ml. Tu podobnie jak w przypadku
Reconstructora, butelka została zaopatrzona w dozownik niekapek. Już pisałam o
tym w relacji z poprzedniej randki (kto nie czytał, zapraszam KLIK). Poza tym całą nakrętkę można zdjąć, wtedy
odrobinę łatwiej wydobyć resztki odżywki.
Konsystencja
odżywki jest gęsta, a kolor biały. Nie miałam problemu z aplikacją, bo dobrze
rozprowadza się po włosach, a do tego ładnie pachnie. Trochę podobnie do
Reconstructora, ale jednak inaczej :) Ja wyczuwam delikatnie owocowy i kokosowy aromat.
Również ta odżywka
oszczędza nas czas. Wystarczą 1-3 minuty i gotowe. Pierwszego dnia stosowania
uznałam, że poświęcę odżywce 3 minuty. Wmasowałam ją we włosy, ale już przy
spłukiwaniu zorientowałam się, że chyba 3 minuty to za długo, bowiem mimo
delikatności i braku supłów, moje włosy są tłuste. No nic, trudno. Wysuszyłam i
efekt był całkiem niezły. Włosy ładnie pachniały, błyszczały się, były
aksamitne ale po kilku godzinach było już znacznie gorzej. Włosy nie miały objętości,
po układanej fryzurze nie było śladu a skóra głowy była tłusta i ogólnie taki
nieświeży efekt. Przy kolejnych próbach było podobnie, mimo tego że czas
skróciłam do 1min. i nakładałam mniej odżywki i dużo dłużej spłukiwałam.
Poświęciłam COLOUR MATE 8 dni, a on mi taki numer wywinął! Nawet nie zdążyłam stwierdzić jak się zachowuje kolor po stosowaniu odżywki, tak się zdenerwowałam! Ale nie obwiniam
tylko jego, moje włosy też nie są idealne. Z tego by związku nie było, ale
jestem pewna, że znajdzie swoją drugą połówkę i życzę mu powodzenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję Ci za zainteresowanie i pozostawiony komentarz :)