wtorek, 16 sierpnia 2016

Kąpiel z Prowansją w tle! -Pielęgnujący balsam do mycia Le Petit Marseillais

No i się udało! Pierwszy raz dostałam się do grona Ambasadorek Le Petit Marseillais- miły powrót do blogowania:) Przyznaję bez bicia, że markę znałam tak naprawdę jedynie z reklam i testowanego kremu do rąk, który okazał się naprawdę rewelacyjny. Z innymi kosmetykami LPM nigdy nie miałam przyjemności się poznać. W sumie to sama nie wiem czemu, spotkałam się przecież z wieloma pozytywnymi opiniami na ich temat. Formularz zgłoszeniowy wypełniałam z przekonaniem, że i tak się nie uda, a jednak... Le Petit Marseillais stwierdziło "koniec tego! Aga musisz nas poznać!" No i mam piękną paczkę cudownych zapachów.

 Na pierwszy ogień idzie Pielęgnujący balsam do mycia z masłem arganowym, woskiem pszczelim i olejkiem różanym. Zatem do dzieła!
Kilka słów od producenta
Odkryj bogactwo składników pochodzenia naturalnego - Masła Arganowego, Wosku Pszczelego i Olejku Różanego zamkniętych w Pielęgnującym Balsamie do mycia Le Petit Marseillais!
Le Petit Marseillais Pielęgnujący Balsam do mycia nie tylko oczyszcza skórę, ale też pielęgnuje ją dzięki kompozycji składników pochodzenia naturalnego. Formuła kremowego balsamu pozostawia Twoją skórę intensywnie odżywioną i nawilżoną aż do 24 godzin.
Masło arganowe powstaje w wyniku obróbki nasion owoców drzewa arganowego. Co ciekawe, roślinę w naturalnych warunkach można spotkać jedynie w Maroku. Składnik ten do dziś jest używany przez berberyjskie kobiety dla ochrony skóry przed wiatrem i słońcem. Daje ukojenie skórze podrażnionej i wrażliwej, tworząc na niej ochronną warstwę.
Wosk pszczeli jest od wieków wykorzystywany w kosmetyce, ze względu na swoje właściwości wygładzające i natłuszczające. Zawiera witaminę A, dzięki czemu skutecznie nawilża i odżywia skórę. Aby wyprodukować kilogram wosku, pszczoły potrzebują ponad 3,5 kilograma miodu!
Olejek różany to jeden z najcenniejszych i najdroższych olejków eterycznych na świecie. Aby pozyskać 1 kg olejku różanego potrzebnych jest aż 5 ton kwiatów, zbieranych o świcie, po opadnięciu kropel rosy – wtedy płatki róż najsilniej wydzielają swój aromat. Olejek pozostawia na skórze piękny zapach i pozytywnie wpływa na nasze samopoczucie.
Składniki:
 
Pewnie większość z Was zwróci uwagę na owiany złą sławą ALS i SLS, jednak mi one zupełnie nie przeszkadzają. Wiadomo, lepiej żeby obyło się bez spieniaczy i odtłuszczaczy, ale kto nie lubi aksamitnej pianki? Plus za brak parabenów i za składniki naturalne, które na liście są na całkiem niezłym miejscu, więc nie są to ilości śladowe.
Moja opinia
Opakowanie: Pamiętam jak zobaczyłam pierwszą reklamę LPM w telewizji. Widząc prosty desine opakowań pomyślałam "pewnie je zmienią. Są takie zwykłe". Potem zdałam sobie sprawę, że mają w sobie jakiś urok, mimo prostoty. Nie ma takiego drugiego na rynku, dzięki czemu łatwo je zauważyć na sklepowej półce. Okazało się, że opakowanie ma swoją historię sięgającą XVII wieku. Inspiracją do stworzenia spłaszczonego opakowania z zamknięciem typu klik był kształt mydła marsylskiego, które było pierwszym wyrobem Le Petit Marseillais. 
Balsam do mycia, który otrzymałam ma pojemność 250ml.  
Zapach i konsystencja: aż nie wiem od czego zacząć! Zapach przepiękny, cudowny, świeży, oryginalny, daje cudowne uczucie odprężenia, koi zmysły, uszczęśliwia wręcz (taki zachwyt wywołują u mnie tylko buty!). Żaden z naturalnych składników nie gra tu pierwszych skrzypiec, a ich połączenie jest rewelacyjnie. Świetnie się uzupełniają sprawiając, że kąpiel jest naprawdę relaksująca, a zapach długo utrzymuje się na skórze. 
Kremowa konsystencja balsamu jest idealna. Balsam doskonale się pieni (musicie uwierzyć na słowo, bo zdjęcie tego niestety nie oddaje), otulając ciało delikatną, pachnącą pierzynką. Łatwo się spłukuje i wystarczy niewielka ilość, aby nasza kąpiel była w iście prowansalskim stylu.
Działanie: byłam bardzo ciekawa efektu odżywienia i nawilżenia skóry. Czy faktycznie jest tak długotrwały jak zapewnia producent? Lato jakie mamy w tym roku, każdy widzi, a i tak moja skóra jest bardzo wysuszona. Nie zawsze pamiętam, albo inaczej, nie zawsze chce mi się używać balsamu po kąpieli, więc liczyłam bardzo na to, że balsam do mycia LPM wyręczy mnie odrobinkę. Okazało się, że balsam poradził sobie na mocną 4! (w skali do 5). Dlaczego? Pięknie pachnie, a zapach utrzymuje się naprawdę długo. Idealnie myje, nie uczulił mnie, nie podrażnił mojej skóry (a nawet złagodził podrażnienia), która po jego zastosowaniu jest miękka i aksamitna w dotyku. Nie zapycha porów i jest wydajny. Owszem nawilża, ale nie na 24 godziny. W sumie, to nawet nie liczyłam, że tak będzie. Być może na mniej wymagającej skórze poradziłby sobie na 5. Nie zrażam się jednak i nie uprzedzam do pozostałych produktów marki, bo ten jeden punkt mniej to raczej kwestia indywidualna, każda z nas ma inne wymagania. Tak czy siak, zwróćcie na niego uwagę i rozważcie wypróbowanie tego balsamu. Jeśli odejmiecie mu 1 punkt tak jak ja, to zawsze pozostają 4, a to gwarancja naprawdę przyjemnej kąpieli.
Cena: ok 11 zł.

 

2 komentarze:

  1. Lubię te żele, piekne mają zapachy :)
    Jeśli możesz, kliknij w linki w najnowszym poście, dzięki <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam !
    za zapach, trwałość zapachu ! i za skórę jaką pozostawia żel :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci za zainteresowanie i pozostawiony komentarz :)